17.10.2015

Mac Baren - Black Ambrosia


Podano do stołu

Ambrozja, napój bogów dający im nieśmiertelność i wieczną młodość. Czy tytoń Mac Barena o wdzięcznej nazwie Black Ambrozja pozwala poczuć się nam jakbyśmy znajdowali się, otaczani przez grecki panteon na Olimpie?
Odpowiedź na to pytanie za chwilę, na razie zobaczymy co napisał o nim producent z tyłu opakowania:

"This blend is mainly manufactured from pure Virginia, which we have carefully roasted to bring out our tasty and sweet Cavendish.
To this Cavendish we have added some very special yellow Virginia tobaccos, to give the blend a beautiful contrast.
When smoked you will be thrilled by the exciting taste and sweet aroma
."

Dla osób jeszcze gorzej posługujących się językiem angielskim ode mnie już śpieszę z wytłumaczeniem. Ogólnie rzecz biorąc nasz tytoń ma zawierać pięknie kontrastującą Virginię na tle czarnego jak smoła Cavendisha. Podczas palenia mamy być zszokowani wspaniałym smakiem i słodkim aromatem tego blendu. Brzmi naprawdę nieźle.

Kontrastki

Po otwarciu koperty uderza nas słodka, mocna woń. Zapach jest nienaturalnie intensywny, głęboko przenikający nasze nozdrza.
Póki co spodziewam się naprawdę smacznego aromatu.
Pora zajrzeć do środka opakowania. Kontrast rzeczywiście jest. Złota Virginia ewidentnie wyróżnia się na tle ciemnego Cavendisha. Jak na razie wydaje się, że panowie z MB są słowni.

Duet

Czas by zapalić tą ambrozję.
Tytoń nabija się łatwo i ładnie się układa w kominie. Żadnych problemów podczas nabijania fajki. Nic się nie lepi i nie jest zbyt wilgotne, tak więc jakiekolwiek suszenie mogę sobie darować. Schody pojawiły się dopiero po odpaleniu mojej bruyerki, ponieważ musiałem tą czynność powtórzyć 3 razy.
Ale jak mawiają do 3 razy sztuka i w końcu zaczęła się ładnie żarzyć. Aromat nie nagrzewa mocno fajki, co jest również na plus. Kondensatu pod koniec dwugodzinnego palenia nie uświadczyłem, jednakże musiałem w trakcie pufania rozpalać z dobre 7 razy, kto wie, może dobilem nawet do 10.
Nie liczyłem dokładnie. Tak więc bezproblemowo nie było, a paliłem naprawdę sucho. Bez zapluwania ustnika.

Kółko wzajemnej adoracji

Teraz najważniejsze. Czy czas spędzony z Black Ambrozją był czasem spędzonym mile i smacznie?
Nie. Zamiast na Olimpie czułem się jakbym był co najmniej na wizycie u Hadesa, który poczęstował mnie węglem zamiast tytoniem. Żadnych słodkości nie uświadczyłem, a zawarta w nim Virginia ani razu nie dała o sobie znać kwaskami. Cały czas bliżej nieokreślone coś. Tytoń w smaku jest intensywny jednak nie jest to spowodowane zawartością nikotyny, która w tym aromacie akurat jest średnia, to po prostu mocny węglowy dym, mdły, lekko gryzący podniebienie i język. Ani to słodkie, ani kwaśne, ani aromatyczne, w sumie do dupy.
Rozczarowany jestem bardzo, ale lepiej teraz niż później, ponieważ owy blend miałem dostać od ślicznej niebieskookiej Pani Mikołajowej jako prezent z okazji grudniowych mikołajek, a tak poproszę o coś, albo praktyczniejszego, albo smaczniejszego.

Podsumowując, serdecznie nie polecam. Moja pierwszą przygodę z aromatami uznaję za nie udaną. Rome note jak po zapaleniu peta. Ładnie to to pachnie tylko nie palone. Smakuje źle i płytko. Zero zaskoczeń czy zmian smakowych. Porównałbym to wręcz z słynną Virginiową końcówką, tylko, że jest dużo gorzej i trwa cały czas od początku do końca. Popiół zostawiło szary, ale z tą ilością odpaleń nie dziwota. Jedyna miła rzecz, która mnie spotkała podczas palenia tego tytoniu to Black Lebel Society lecący z głośników w tle. Blend ten wypalę do końca i dam mu jeszcze szansę. Jeśli coś się zmieni to zrobię stosowny update, jak nie to wyślę go tam gdzie jest jego miejsce - do diabła!


         + ładnie wygląda                                    - obrzydliwe w smaku
 + ładnie pachnie nie palone                   - Virgini nie czuć
                       + nie lepi się                                           - room note jak po papierosach
+ nie grzeje fajki                                    - kapeć w ustach
   + brak kondensatu                                  - dzieło szarlatana
+ zadowolony Hades                              - zero słodkości
                                                                             - przykład że palenie zabija

Ogólna ocena: 3/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz